Хелпикс

Главная

Контакты

Случайная статья





Leczenie bólu gardła.



7. Leczenie bólu gardła.

 

W razie bólu gardła należy przygotować mieszaninę z 4 kropli gliceryny i 1 kropli normalnej jodyny. Trzeba pouczyć chorego, że sobie będzie pendzlował gardło sam z pamięci, według czucia, i gdy mu się doprowadzi pendzelek do zetknięcia z bolącą stroną gardła. Włożywszy następnie choremu w rękę napojony mieszaniną pendzelek tak, aby wystającą częścią mógł dosięgnąć gardła, każe się mu parę razy przełknąć dla zapamiętania sobie miejsc bolących, skierowuje się jego rękę tak, aby pendzelek zetknął się z gardłem i pozostawia resztę operacji choremu. Podczas kiedy on sobie pendzluje gardło, należy mu zwrócić uwagę, że przez mniejwięcej 3 minuty ma się wstrzymać od przełykania, żeby nałożonej warstewki lekarstwa z gardła nie zetrzeć. — Po trzech minutach ma chory przełknąć, aby się przekonać, czy gardło jeszcze boli. Jeżeli ból trwa jeszcze, wtedy operację powtórzyć bezzwłocznie i tak powtarzać aż do skutku. — Po jednem do czterech pendzlowaniach ból gardła ustępuje zupełnie, jeżeli się sprawy za długo nie lekceważyło.
Postępowanie takie jest nadzwyczajnie korzystne, ponieważ chory pędzlując sobie gardło własną ręką, nie odczuwa takiego zadrażnienia, jak od ręki obcej i dlatego czyni to znacznie spokojniej i dokładniej, sięgając głęboko, aż poza migdały.
Paroletnie dzieci załatwiają to bardzo dobrze, przyczem świadomość, że same na sobie tej operacji dokonają, dodaje im odwagi i napawa je dumą.

8. Skuteczność jodyny w innych chorobach.
Jodyna, zaaplikowana jako czynnik pobudzający do reakcji, okazała się też bardzo korzystną w rozmaitych przypadłościach żołądkowych, niedomaganiach kobiecych itd. — Pod tym względem jednak rozporządzam za małym materjałem doświadczalnym, abym mógł się wypowiedzieć kategorycznie.

9. Najciekawsze przykłady wyleczeń.
Pewnej kobiecie zachorowały trzy córki. Jodynę zażyły dwie młodsze, starsza się zażyciu oparła i ta umarła; młodsze wyzdrowiały do drugiego dnia. Lekarz stwierdził tyfus brzuszny.
Dziewczynka 14 letnia, której jodynę zaaplikowano w szkarlatynie jeszcze przed przybyciem lekarza, dostała z miejsca tak wydatnej gorączki, że lekarz, przewidując najgorsze, więcej się pomimo obietnicy nie pokazał. Dopiero po 2 dniach sprowadzony, zdumiał się nadspodziewanie szybką rekonwalescencją.
Student gimnazjalny, chory na tyfus plamisty, któremu przed nadejściem lekarzy podano jodynę, wyzdrowiał bardzo rychło. Lekarze uznali przebieg za bardzo lekki i bez kryzysu, nie wiedzieli bowiem, że kryzys był przyspieszony sztucznie.
Student gimnazjalny, chory na szkarlatynę, pod wpływem jodyny wyzdrowiał do trzech dni, lecz do 8 dni zachorował na powrót. Było to niezawodnie powtórne zarażenie się, z którego także po zażyciu jodyny z łatwością wyzdrowiał.
W pewnym domu zachorowała służąca i 3 letni chłopczyk na dysenterję. Chłopczykowi dała matka jodyny, służąca jodyny zażyć nie chciała i poszła do szpitala. Lekarz wezwany do chłopczyka, był zachwycony, twierdząc, że tak łagodnej dysenterji jeszcze nie spotkał. Chłopczyk wyzdrowiał do trzech dni i wtedy poszedł do ogrodu i zjadł kilka śliwek, które mu jednak nie zaszkodziły. Służąca wróciła ze szpitala po trzech tygodniach bardzo zmizerowana i opowiadała, że stamtąd co trzeciego chorego wywożą na cmentarz.
W pewnym domu zachorował chłopczyk na szkarlatynę w nieobecności ojca. Zaproszony przez matkę sąsiad stwierdził szkarlatynę, zaaplikował dziecku jodynę i polecił, aby matka rano posłała po lekarza. Okazało to się jednak zbytecznem wobec znakomitego stanu dziecka. Tymczasem wrócił ojciec, ale też i zachorował drugi synek na szkarlatynę. Ojciec sprzeciwił się zastosowaniu jodyny i sprowadził lekarza. Kiedy matka nieśmiało proponowała jeszcze raz podanie dziecku jodyny, lekarz się sprzeciwił. Ten drugi synek umarł.
Znajoma pani opowiadała mi, że w pewnym domu kilkunastoletnia panienka, znajdująca się w ostatniem stadjum gruźlicy, dowiedziała się, że według opinji lekarzy 2 tygodni nie przeżyje. Moja znajoma poradziła dziewczynce zażycie jodyny z odpowiedniem pouczeniem. Zganiłem jej to w pierwszej chwili, ale po namyśle, pokierowałem sprawą sam. Po upływie około półtora roku spotkałem moją znajomą i dowiedziałem się, że moja pośrednia pacjentka żyje i czuje się coraz lepiej. Później nie miałem już sposobności dowiedzenia się o niej czegokolwiek.
Około 20 letnia panna zgłosiła się do mnie jako suchotnica (miała krwotok przeszło litrowy, promieniami Rontgena zaś stwierdzono kilka ognisk zakażenia), z prośbą, żebym ją pouczył co do mojej metody leczenia. Wyjechała do Zakopanego, gdzie obok traktowania lekarskiego stosowała ściśle i mój środek. Po paru miesiącach powróciła, uznana przez lekarzy za zupełnie zdrową.
Około 80 letni staruszek zachorował na ogniskowe zapalenie płuc. Mój kolega odwiedzał go w chorobie. Przyszedłszy pewnego razu, zastał chorego leżącego w agonji, opuszczonego przez lekarzy z tem, że w ciągu 2 godzin będzie po wszystkiem. W porozumieniu z pielęgniarką zaaplikowano mu jodyny. Żył potem jeszcze około półtora roku i złorzeczył tym, którzy mu umrzeć nie dali, ponieważ okaleczenie, spowodowane długotrwałą chorobą, przykuło go już na stałe do łoża.
Z setek przykładów, które mógłbym przytoczyć, wybrałem najcharakterystyczniejsze. Przy najlepszych chęciach przypadku ze złym skutkiem przytoczyć nie mogę, bo mnie o takim wieści nie doszły.



  

© helpiks.su При использовании или копировании материалов прямая ссылка на сайт обязательна.