Хелпикс

Главная

Контакты

Случайная статья





ROZDZIAŁCZTERNASTY. Powrót rozpustnej Pelagii. Dekolt przed ołtarzem. Grzeszna prezerwatywa. Hierarcha nawiedza Trzydęby. Demonstracja wściekłych bab. Majtki jak dynamit.



ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Powró t rozpustnej Pelagii. Dekolt przed oł tarzem. Grzeszna prezerwatywa. Hierarcha nawiedza Trzydę by. Demonstracja wś ciekł ych bab. Majtki jak dynamit.

 

Pelagia powró cił a z Wł och w rodzinne strony. Wynaję ł a pokó j z kuchnią, pł acą c za rok z gó ry twardą walutą. Zmienił a się - makijaż mniej jaskrawy, stroje szykowne lecz nie wyzywają ce, mę ż czyzn nie zaczepiał a, natomiast zabrał a się gorliwie do odnawiania babskich znajomoś ci. Wkró tce zgromadził a wokó ł siebie wcale liczne grono niewiast wyzwolonych od przesą dó w obyczajowych. Zał oż ył y Towarzystwo Obrony Kobiet, a ona sama stanę ł a na jego czele. W inauguracyjnym przemó wieniu oś wiadczył a, ż e kierowana solidarnoś cią pł ci przybył a z patriotyczną misją, by wspomó c rodaczki w walce z obskurantyzmem klerykalnym, któ ry zalą gł się nawet w sferach parlamentarno-rzą dowych i jest systematycznie podsycany przez zastraszoną prasę. Chce podzielić się doś wiadczeniami walki o ś wiadome macierzyń stwo, gdyż Wł oszki, jak wiadomo, obalił y w referendum projekt ustawy przeciwaborcyjnej, co wywoł ał o bezsilny gniew Watykanu i powszechną radoś ć na cał ym Pó ł wyspie Apeniń skim. - Babki w Italii chytre, a pyskate, ho ho ho! - zakoń czył a. - Pomysł ami sypał y jak z rę kawa, wiem, bo sama przed aktywnoś cią się nie wzbraniał am i nawet parę laurek z podzię kowaniem mam w dorobku. Sama Cicciolina mnie pochwalił a!

Z ż ywej dyskusji wył onił się program dział ań, zwią zanych z zapowiedzianym nawiedzeniem Trzydę bó w przez arcybiskupa. Jednogł oś nie zatwierdzono też bojowe zawoł anie TOK-u: „Ł apy precz od naszych majtek”. Bojowniczki zabrał y się gorliwie do dzieł a a to szyją c coś tam, malują c to i owo, lub hasł a komponują c ró ż norakie. Spychane dotą d przez mę ż czyzn na margines nurtu odnowicielskiego, Odnalazł y sens politycznego zaangaż owania.

W niedzielę Pelagia poszł a na sumę i siadł a w pierwszej ł awce przed oł tarzem. Gdy ksią dz kanonik zwró cił się ku wiernym i ujrzał swoją gwał cicielkę, oremus utkną ł mu w gardle i krew uderzył a do skroni. Opanował się z najwyż szym wysił kiem, choć palce mu drż ał y gdy przewracał kartki mszał u. Ona uś miechnę ł a się na widok jego zmieszania i podtrzymywał a je perfidnie do koń ca naboż eń stwa. Ilekroć Pyrko musiał spojrzeć w gł ą b koś cioł a trafiał wzrokiem na rozpustnicę, ta zaś rozchylał a apaszkę ukazują c gł ę boki dekolt, a jej wypieszczona dł oń sł ał a dyskretnie cał usy kapł anowi. Zaiste, mę ki piekielne przeż ywał zacny duszpasterz sł awią c Pana, bowiem ucieleś niony w niewieś cie szatan mieszał jego sł owa, przywodzą c na myś l wspomnienie rozpasanej golizny i szaleń stwo lubież noś ci, któ rej wó wczas uległ. Ledwo dotarł do koń ca, by co prę dzej posł ać koś cielnego po komendanta posterunku. Ten przybiegł natychmiast.

- Zawarliś my umowę - wykrztusił ż ał oś liwie kanonik - a ta flą dra ś mie się panoszyć! W mieś cie, w koś ciele, wszę dzie!

- Pelagia? Trudna sprawa, proszę księ dza. Gdy tylko doniesiono mi o jej przybyciu, wezwał em babę na komisariat i wzią ł em na spytki. Wylegitymował a się zagranicznym paszportem. Ona ma wł oskie obywatelstwo, niestety, był a ż oną makaroniarza.

- Usuną ć. Wyrzucić. Wysiedlić!

- Prześ ladowanie obcokrajowca moż e spowodować konflikt dyplomatyczny. Dziennikarze wezmą nas na ję zyki...

- Chryste, co robić?

- Przyzwyczaić się, proszę księ dza. Prowadzi się teraz przyzwoicie, mę ż czyzn na noc nie sprowadza, awantur nie urzą dza. Brak zaczepienia. Moż e dopadł ją w Rzymie przeł om moralny? Bliskoś ć Watykanu...

- Da Bó g, wplą cze się w jaką ś aferę. Niech twoi ludzie mają ją na oku.

- Rozkazy wydane. Nie wykluczam, ż e podwinie się babie noga, wtedy bę dziemy mieć haka i niepoż ą dany cudzoziemiec pł ci ż eń skiej zostanie z kraju wydalony. Zgodnie z prawem mię dzynarodowym.

- Oby! Bę dę się modlił w tej intencji...

Przyznać trzeba, ż e Pelagia unikał a skandalu - nie pojawił a się na plebani ani nie pró bował a zagadywać proboszcza w miejscu publicznym. Czasem tylko, gdy los skrzyż ował ich drogi, rzucał a pó ł gł osem w stronę sukienki duchownej: „Cześ ć, księ ż ulku”. Za to pisał a niestrudzenie listy o zuchwał ej treś ci, przesycone pornografią. Na przykł ad:

Mó j mił y chę doż niku - ilekroć widzę Ciebie, uosobienie mę skoś ci, któ re tak zuchwale i skutecznie wdarto się do mego ł ona, wspominani z drż eniem Twoje okazale instrumentarium, zaiste godne Herkulesa; muszę wtedy ś ciskać kolana, bo moją cipkę ogarnia ż ą dza nieodparta i gotowa ulecieć ku Tobie, ł amią c wszelkie przeszkody. Wiem, ż e gdy czytasz te sł owa z sutanny robi się namiot i chwalebne pragnienie rozpiera Ci biodra. Wiedz tedy, ż e Twó j narzą d poś wię cany zostanie przyję ty namię tnie o każ dej porze, jeś li tylko zechcesz go uż yć zgodnie z przeznaczeniem...

Korespondencja wzmogł a udrę kę kapł ana. Czyhał każ dego ranka na listonosza, by urą gają ce skromnoś ci ś wistki nie wpadł y w niepowoł ane rę ce. Przed spaleniem jednak pochł aniał treś ć, a kierował a nim przezornoś ć; spodziewał się znaleź ć tam zapowiedź podstę pnych knowań, któ re mogł yby podważ yć jego autorytet lub zgoł a zgubić duszę. Tymczasem Pelagia coraz ś mielej wylewał a swą chuć na papeterię, jej dł ugopis kreś lił erotyczne obrazy uż ywają c sł ó w bezwstydnych, zaczerpnię tych z brukowej literatury. Boż e mił osierny - modlił się ż arliwie kanonik - zlituj się nad pokornym sł ugą, ześ lij do piekieł Pelagię, by nie plą tał a ś cież ek moich i chroń mnie przed czartem poł udniowym...

Innego rodzaju mę ki drę czył y dyrektorkę szkoł y. Wł adze oś wiatowe kroczą c z duchem czasu polecił y, by wdroż yć mł odzież do walki o ż ycie poczę te a nienarodzone, wykazać ohydę ś rodkó w antykoncepcyjnych oraz sprzecznoś ć stosunku przerywanego z prawem boskim. Ponieważ uczył a biologii, na nią spadł brzemienny obowią zek tym cię ż szy, ż e nie wsparty ani podrę cznikiem ani wskazó wkami metodycznymi. Peł na improwizacja.

Pró bę ogniową musiał a przejś ć w ó smej C. Piotr miał akurat lekcję wolną; wyszedł z budynku i siadł na ł awce pod otwartym oknem klasy nie wiedzą c, ż e usł yszy wywó d Ł ysej Pał y. Gdy rozległ się jej gł os, nastawił uszu.

Najpierw rozwodził a się o zbrodniczym procederze przerywania cią ż y, pię tnują c cynizm ginekologó w i wyrodnych matek. Szczegó lnie ostro rozprawił a się z minionym reż imem, któ ry wyniszczanie narodu zalegalizował w interesie wł asnym i ś wiatowego komunizmu. Wreszcie zaczę ł a piać peany na cześ ć Koś cioł a, ponieważ otworzył przed polskimi rodzinami harmonijną przyszł oś ć, w któ rej każ de poczę cie bę dzie ś wię tem. Zrozumieliś cie? Są pytania?

- Dlaczego Koś ció ł wzoruje się na dyktaturze rumuń skiej ż ą dają c, by sejm uchwalił „Lex Caucescu”?

- Mam pię cioro rodzeń stwa, a ojciec jest już bez roboty. Dostaniemy od proboszcza jaką ś pomoc? Kto nawoł uje do wielodzietnoś ci, powinien wspomagać takie rodziny jak nasza.

- Czy wolno pozbawiać rodzicó w prawa do decydowania, ile chcą mieć dzieci? Przecież to jest ograniczanie wolnoś ci osobistej.

- Na prowokacyjne pytania, zaczerpnię te z wrogiej propagandy, nie bę dę odpowiadać - podniosł a ton Czos-Pał ubicka. - Przechodzimy do kolejnego zagadnienia. Uż ywanie ś rodkó w antykoncepcyjnych, na przykł ad prezerwatyw i innego paskudztwa, jest sprzeczne z naturą. Akt pł ciowy nie moż e być ź ró dł em wyuzdania, sł uż y tylko prokreacji, stworzeniu nowego ż ycia. Straszy się nas widmem AIDS, choć wiadomo, ż e zaraż ają się tylko zboczeń cy i cudzoł oż nicy...

- Przepraszam - zaprotestował dziewczę cy gł os - w niektó rych krajach afrykań skich jedna trzecia ludnoś ci zaraż ona jest wirusem HIV. Dzieci i kobiety ró wnież. Czy wszyscy są zboczeń cami?

- Proszę mi nie przerywać! - dyrektorkę ogarniał gniew. - Handel prezerwatywami sprzeciwia się nauce Koś cioł a i jako taki winien zostać pod karą zabroniony. Podobnie jak stosunek... jak stosunek przerywany. Posł uż ę się obrazowym zwrotem: soczek tatusia musi pozostać w dziurce mamusi. Rozumiecie?

- Tak, proszę pani - znó w ten sam bezczelny gł osik dziewczę cy - penis musi dział ać w vaginie do chwili wytrysku spermy...

 - Zwracam ci uwagę, Piotrowska, na niestosownoś ć okreś lania kobiecych narzą dó w pł ciowych terminami medycznymi. To jest wymagają ce szacunku sanktuarium ludzkiego poczę cia!

- A jak nazwać tego, co odwiedza sanktuarium? - zawoł ał któ ryś z chł opcó w.

- Ś wię ty pielgrzym! - odkrzykną ł drugi i klasa ryknę ł a ś miechem.

Rozległ o się trzaś niecie drzwi, Ł ysa Pał a opuś cił a klasę zbulwersowana zapewne do ostatecznoś ci. Piotr pobiegł do swoich wychowankó w. Mł odzież czekał a na dzwonek speszona zakoń czeniem wykł adu, no tak, dyrektorka obraż ona, moż e obniż yć stopnie ze sprawowania albo wstrzyma promocję, doroś li dziś są zdolni do każ dego ś wiń stwa...

- Moi drodzy, sł yszał em przez okno dyskusję - powiedział uś miechnię ty - brawo! Jestem z was dumny. Pomiń my milczeniem wywody pani dyrektor, obowią zuje mnie minimum lojalnoś ci wobec szefowej. Spó jrzcie na problem szerzej: oto doktryna okazuje się sprzeczna z praktyką społ eczną. Logika nakazuje skorygować doktrynę - tak postą pił by zrę czny polityk. A co robi tę py doktryner? Pró buje ż ycie nacią gać do swoich dogmató w. Lecz materia jest oporna, ludzie swó j rozum mają, wię c manipulacja musi być poparta karami - za przerywanie cią ż y dwa lata kicia, za sprzedaż ś rodkó w antykoncepcyjnych areszt i konfiskata mienia, za stosunek pł ciowy niezgodny z kanonami wiary, publiczne potę pienie na ziemi i strą cenie do piekieł w zaś wiatach. Morał: strzeż cie się nawiedzonych duchem apostolstwa doktryneró w, tych w cywilu i tych w sutannach. Nie dajcie się zwariować! Nadszedł pią tek, trzynasty dzień miesią ca. Feralny dzień tygodnia i szatań ska trzynastka na dodatek. Przygotowania do przyję cia najwyż szego dostojnika, jaki kiedykolwiek do Trzydę bó w zawitał - został y ukoń czone. Na ś rodku boiska sportowego czekał oł tarz, wzniesiony kunsztownie z lakierowanych desek, ulice przybrane ż ó ł to-biał ymi flagami, w oknach domó w portrety hierarchy i ś wiece, któ re miał y zapł oną ć we wł aś ciwym momencie. Fontannę przy rynku wypeł niono wonnoś ciami instalują c tam potę ż ny wentylator, któ ry dymy kadzidlane miał rozsnuwać nad miastem. Od bramy stadionu do oł tarza trawę przecinał czerwony chodnik, wzdł uż trasy czekał y kosze z pł atkami ró ż; dziatwa nieletnia sypać je bę dzie pod czcigodne stopy. Ponieważ murawa wskutek suszy miejscami zrudział a, pomalowano liszaje zieloną farbą. Przedstawiciele wł adz i delegacje, wyznaczone do osobistego kontaktu z księ ciem Koś cioł a, ć wiczył y przyklę kanie i cał owanie dł oni pod nadzorem przysł anego z kurii prał ata. Urzę dował też cenzor duchowny, któ ry teksty przemó wień zatwierdzał lub odsył ał do poprawki, jeś li nie odpowiadał y aktualnym wymogom.

Wierni ś cią gali już od ó smej lecz jakoś niemrawo; gdy punktualnie o godzinie dziewią tej zajechał a kawalkada mercedesó w - trybuny wypeł nione był y zaledwie w poł owie. Arcybiskup wysiadł z opancerzonego auta, rozejrzał się wokó ł, pobł ogosł awił cztery strony ś wiata i klę kną wszy, ucał ował wzorem Starszego Pana z Watykanu ziemię trzydę bską. Podtrzymywany przez dwó ch biskupó w ruszył chodnikiem ku oł tarzowi, a pł atki ró ż wyznaczał y mu drogę, a tł um duchownych tł oczył się za nim, a stado goryli rozbiegł o się wokó ł baczą c, by zamachowiec nie podkradł się na odległ oś ć strzał u. Czoł o pochodu wyglą dał o komicznie, bo biskupi niscy i okrą glutcy jak pą czki, a jego eminencja chudy niby chmielowa tyka, przerastał asystentó w o gł owę. Chó d też miał metropolitalny - on jeden krok, oni trzy; ostro przebierać musieli nogami by za dostojnoś cią nadą ż yć.

Zasiadł szy na ocienionym baldachimem tronie, skiną ł ł askawie dł onią - pora na skł adanie hoł du. Wyró ż nione osoby z Maciarukiem na czele, uformowane w kolejkę, posuwał y się ku stopniom rzeź bionego siedziska promienieją c szczę ś ciem, jakby otwarł y się przed nimi wrota niebios. Bę dą mogł y wnukom opowiadać o dniu pamię tnym, kiedy najwyż szy kapł an pozwolił ł askawie wł aś nie im wyrazić uwielbienie dla osoby i urzę du. Delegowany prał at komenderował:

- Stó j! W prawo zwrot! Przyklę k! Skł on! Pocał unek! Powstań! W tył zwrot! Odmaszerować!

Na uboczu krzą tał a się ekipa telewizyjna, dokumentują c wydarzenie. Stał tam ró wnież na tró jnogu elektroniczny aparat pomiarowy, przypominają cy kamerę, a obsł ugiwany przez księ dza: oceniał w skali dziesię ciopunktowej jakoś ć hoł du. Najwyż szą notę uzyskiwał o energiczne klapnię cie na oba kolana, po-parte gł ę bokim skł onem ku stopom arcybiskupa i ż arliwym pocał unkiem dł oni. Osobnicy przyklę kają cy na jedno tylko kolano, o twardym karku, zaledwie markują cy dotknię cie ust - otrzymywali jeden lub dwa punkty, co był o natychmiast rejestrowane i niechybnie przekreś lał o ich dalszą karierę.

Gdy wszyscy dopuszczeni odbyli ceremonię, zaczę ł a się msza. Przebiegał a bez zakł ó ceń, jeś li nie liczyć przelotu stada goł ę bi, któ re mają brzydki zwyczaj zał atwiania się w powietrzu i w barbarzyń ski sposó b zbombardował y grupę duchownych. Jeden pocisk trafił w mszał; jego eminencja wstrzą sną ł się z odrazą; Zaraz też podbiegł czujny kleryk i chusteczką do nosa usuną ł skazę. Pó ź niej dostojnemu goś ciowi podsunię to mikrofon by wierni na stadionie nie uronili ani sł owa z homilii.

- Bracia w Chrystusie! - zaczą ł dź wię cznym basem. - Podnoszą się wś ró d was szemrania przeciw nieró wnoś ci społ ecznej. Ten i ó w daje posł uch agitatorom, wzywają cym do strajkó w, wymierzonych w nasz katolicki, demokratyczny rzą d. Me serce przepeł nia bó l gdyż dowiaduję się ze zgrozą, ż e nie brak nawet ś lepcó w, gotowych wrzeszczeć „komuno wró ć ”, bowiem ustał y niesprawiedliwe ś wiadczenia socjalne, któ rymi byli dawniej tumanieni a nowy ł ad gospodarczy zmusza ich do poszukiwania pracy. Tymczasem znane fakty z każ dej epoki ś wiadczą, iż zawsze byli bogaci i biedni, a niezmienna natura spraw ludzkich utwierdza w przekonaniu, ż e w przyszł oś ci takż e tak bę dzie! To Bó g, któ ry troszczy się o wszystko i pomaga nam w swej nieskoń czonej dobroci, ustanowił, ż e na ś wiecie mają istnieć biedni i bogaci, aby moż na był o doskonalić się i gromadzić zasł ugi...

Na trybunach rozległ y się gwizdy, tupanie nogami i rozgł oś ne pomruki, przerywają c arcybiskupowi tok wymowy. Był niemile zaskoczony. Tymczasem na pł ytę boiska wkroczył zwarty oddział Towarzystwa Obrony Kobiet, prowadzony przez Pelagię. Ochroniarze i milicja koś cielna wpuś cili je za bariery, ponieważ ubrane był y w skromne popielate sukienki, zapinane na zamki bł yskawiczne, na biał ych czepkach widniał o wyhaftowane serce, a bezczelna prowodyrka zeł gał a, ż e prowadzi samarytanki Serca Jezusowego, by mogł y odś piewać jego eminencji hymn radoś ci. Wypadki nabierał y rozpę du.

Dwadzieś cia niewiast ustawił o się w szereg na przeciw podium, kilkanaś cie pozostał ych rozwinę ł o transparenty z gorszą cymi sloganami, któ re z przykroś cią trzeba przytoczyć: Precz z dyktaturą eunuchó w. Wara klechom od kuciapki. Nie pozwolimy upań stwowić naszych cip. Dwa lata wię zienia za celibat. Nie bę dziemy maszynami do rodzenia dzieci. Inkwizytoró w na stos. Nie jesteś my waszymi niewolnicami. Strajk - nie damy piczki ż adnemu księ dzu. Pojawił y się balony w kształ cie prezerwatyw z portretami posł ó w Ł opuszań skiego, Jurka, Niesioł owskiego oraz najwyż szych dostojnikó w koś cioł a.

I wreszcie na sygnał Pelagii czoł owy szereg zgranym ruchem rozpią ł zamki bł yskawiczne i zrzucił sukienki. Oczom duchownych ukazał o się dwadzieś cia nagich dziewczyn, o ciał ach ponę tnych, któ re z temperamentem zaczę ł y tań czyć kankana, potrzą sają c wyuzdanie golizną lub wypinają c ją szyderczo w stronę jego eminencji i osó b towarzyszą cych. Trybuny trzę sł y się od ś miechu i oklaskó w.

- Zabierzcie te wś ciekł e baby - krzyczał arcybiskup w mikrofon - szatan je opę tał. Egzorcyzmy! Woda ś wię cona!

Podbiegł y sł uż by porzą dkowe by usuną ć manifestantki z areny, lecz zadanie okazał o się trudne. Gryzł y, drapał y, wił y się jak ż mije; za co chwycić, gdy gł adka skó ra wymyka się z palcó w? Wreszcie wszystkie zbił y się w krą g i pod ramiona ują wszy, skandował y zawoł anie bojowe TOK-u: Ł a-py precz-od na-szych maj-tek, hasł o sprzeczne z aktualną sytuacją zważ ywszy, iż owego detalu bieliź nianego ż adna na sobie nie miał a a kuciapki pysznił y się naturalnym owł osieniem: blond, rudym, czarnym i mieszanym.

Powstał o zamieszanie, bo czę ś ć widzó w ruszył a ratować niewiasty z opresji, co tak przestraszył o ochroniarzy, ż e dobyli pistolety i dalej strzelać na postrach Panu Bogu w okno. Kanonada jak dolanie oliwy do ognia - rozwś cieczył a tł um. Niektó rzy goryle poturbowani, inni rozbrojeni, w stronę duszpasterzy posypał y się pomidory i zgnił e jaja, szaty duchowne niebawem przypominał y jajecznicę w sosie pomidorowym. Jego eminencji zabrakł o tchu i omdlał y osuną ł się w ramiona biskupó w; zabrał a go karetka pogotowia, niestety, pozbawiona pancerza i eskorty, wię c i ją dosię gł y bezboż ne pociski nabiał owo-owocowe.

Przytomnoś ć umysł u zachował jedynie cenzor duchowny. Jak lew skoczył ku ekipie telewizyjnej ś wiadom, ż e upowszechnianie incydentu moż e przynieś ć wymierną szkodę Koś cioł owi.

- W imieniu prawa konfiskuję taś mę!

- Odwal się, pę taku - odparł ł agodnie kamerzysta.

- Czł owieku, nie widzisz kto przed tobą stoi?

- Widzę. Zarozumiał y dureń w sutannie.

Cenzor nie dał za wygraną; po chwili wró cił z dwoma osił kami z pistoletami w garś ci. Kamerzysta bez oporu wydał taś my - puste, gdyż zdą ż ył trefne nagranie ukryć. Uś miechał się zł oś liwie na widok triumfują cej miny duchownego, wiedział bowiem, ż e zrobi kokosowy interes przegrywają c wydarzenie na kasety video, pó jdą jak woda, cał a Polska bę dzie chciał a zobaczyć jak Trzydę by przyję ł y jego eminencję. A on wreszcie pozna sił ę swoich pienię dzy.

Na stadionie trwał a ewakuacja. Duchowień stwo, ochraniane przez zbrojnych w kamizelkach kuloodpornych i heł mach, z palcami na spustach automató w - wymykał o się bocznym wyjś ciem jak pił karze po przegranym meczu, zagroż eni gniewem kibicó w. Gł ó wnym wejś ciem natomiast opuszczał y stadion bohaterki dnia; szł y koł yszą c wdzię cznie biodrami, w strojach rajskiej Ewy, wymachują c nad gł ową sukienkami niby zdobycznym trofeum. Czę ś ć publicznoś ci dzię kował a oklaskami za widowisko, czę ś ć miotał a sł owa obelż ywe, w czym celował y szczegó lnie stare dewotki.

Wywią zał się sł owny pojedynek rzecznikó w sprzecznych poglą dó w: kurwy, dziwki i zdziry zderzał y się z prukwami koś cielnymi, księ ż owskimi blyrwami i staruchami zż artymi przez ś wię te mole. Propozycja, by aktywistki Pelagii poszł y do burdelu, spotkał a się z odesł aniem ś wią tobliwych babuszek do koś cioł a, by mogł y lizać... Przemilczmy litoś ciwie, co miał y i komu lizać, emocje są zł ym doradcą, w epitetach nie przebierano, a ich gama zadziwiał a rozmaitoś cią, ję drnoś cią i kolorytem. Intelektualiś ci, zapatrzeni jak sroka w gnat w czę sto-zrnienne subtelnoś ci swych duszyczek, osł upieliby sł yszą c mowę ludu, któ ry zwię ź le i trafnie umie scharakteryzować każ dego mó wcę, choć by senatora i ministra, o aktorach nie wspominają c, bo ci wpierw deklamowali ż e znaleź li się wreszcie we wł asnym domu, a teraz pł aczą, iż nowa rzeczywistoś ć bije ich w dupę. Zapomnieli o przysł owiu, ż e nie należ y chwalić dnia przed zachodem sł oń ca.

Boisko opustoszał o. Wiatr roznosił ulotki, któ re rozdawał a zbuntowana mł odzież z klasy ó smej C. Treś ć nie był a rewelacyjna, ot, protest przeciw klerykalnemu zniewoleniu, pró bom odebrania kobietom wolnoś ci osobistej, szerzeniu zabobonó w i temu podobne. Jeden ś wistek wpadł w rę ce pani dyrektor, gdy zszokowana wypadkami na stadionie wracał a do domu. Sygnowany był wprawdzie przez Towarzystwo Obrony Kobiet lecz u Czos-Pał ubickiej zrodził o się podejrzenie, iż autorem mó gł być polonista Piotr Ś liwa, tekst ję zykowo i stylistycznie sformuł owany został zbyt poprawnie. Postanowił a przeprowadzić ś ledztwo. Jakoż podejrzany zapoznał się z drukiem i odparł:

- Ż ał uję, nie mojego pió ra. Ja dodał bym parę argumentó w natury socjologicznej i teologicznej. Te panie mają rację, ż e bronią swej intymnoś ci przed ingerencją wspó ł czesnych inkwizytoró w. Mnie też nikt nie bę dzie rozkazywał, czy mam odbywać stosunek uż ywają c prezerwatywy lub nie, ani z kim, kiedy i jak ó w akt mił osny speł nić. Proszę szczerze powiedzieć: pani w kwestiach ł ó ż kowych pobiegnie do księ dza Pyrki poradę?

- Ależ panie Piotrze, jestem od dawna mę ż atką! Są dzę, ż e obowią zki ż ony też trzeba speł niać po boż emu.

- Ku obopó lnemu zadowoleniu wspó ł mał ż onkó w. Có ż w tej materii mogą powiedzieć mę ż czyź ni, skazani na celibat? Zazdroś ć ich zż era, wię c wł aż ą do cudzej poś cieli. Mają mentalnoś ć podglą daczy i to najgorszego gatunku, chcieliby scenę erotyczną wyreż yserować wedł ug wł asnych upodobań.

Nie przekonał szefowej; być moż e zmusił ją do zastanowienia, a to był oby pewnym osią gnię ciem.

Proboszcz wró cił na obiad do odbudowanej czę ś ciowo po poż arze plebani, lecz nie mó gł przeł kną ć ani kę sa. Ordynariusz diecezji nie podał mu nawet dł oni na poż egnanie, mó wił o kompromitacji parafii, cał ego wrę cz biskupstwa, mó wił tonem zł owró ż bnym spoglą dają c na dziekana wzrokiem bazyliszka.

- Taki skandal, bunt, zniewaga dostojnikó w! Jego eminencja omal ducha nie wyzioną ł! Ską d pod twoim bokiem, Pyrko, zalę gł o się tyle pogań stwa? Jakż e ty speł niasz obowią zki duszpasterskie? Niech ci Bó g wybaczy, bo ja nie potrafię...

Siadł do mercedesa i odjechał spowity chmurą gniewu, porzucają c zał amanego kapł ana na pastwę zł ych myś li.




  

© helpiks.su При использовании или копировании материалов прямая ссылка на сайт обязательна.