Хелпикс

Главная

Контакты

Случайная статья





ROZDZIAŁ DWUNASTY. Ideologiczna słuszność kolorów. Łysa Pała dyrektorką, szkoła bliżej Boga. Odsłonięcie bolszewików i księdza Skorupki. Wiersz Kasprowicza na cenzurowanym.



ROZDZIAŁ DWUNASTY

Ideologiczna sł usznoś ć koloró w. Ł ysa Pał a dyrektorką, szkoł a bliż ej Boga. Odsł onię cie bolszewikó w i księ dza Skorupki. Wiersz Kasprowicza na cenzurowanym.

 

Gdy Piotr przyszedł rano do szkoł y, malarz już siedział na rusztowaniu, w poplamionym farbami kitlu i berecie przekrzywionym na jedno ucho. Pę dzel wę drował od sł oikó w z przygotowanymi farbami ku ś cianie i z powrotem, a dzieł o wył aniał o się z chaosu barw i kształ tó w.

- Witam Artystę - powiedział - konie wyszł y wspaniale, bestie apokaliptyczne ani się umywają do pań skiego zaprzę gu. Woź nica krasnoarmiejską czapę zgubił?

- Wł os mu się zjeż ył na widok księ dza Skorupki, a kudł y ma dł ugie, to nakrycie gł owy odfrunę ł o.

- Kulomiot bez obsł ugi?

- Wł aś nie obsadzam stanowisko. Zgodnie z sugestią twego ojca, mł ody czł owieku, zajmie je diabeł.

- Czarny?

- Uchowaj Boż e! Wprawdzie ludowa tradycja preferuje czerń jako materialną powł okę zł ego ducha, lecz ten kolor kojarzy się natarczywie z sutanną, jest wię c niesł uszny ideologicznie. Sfery koś cielne zalecają twó rcom, by szatan wystę pował zawsze w czerwieni, co ma wywoł ać sł uszne ideologicznie skojarzenie ż komuną.

- Mnie czerwień przywoł uje na myś l szaty kardynalskie.

- Cierpisz na polityczny daltonizm, mylisz purpurę watykań ską z robotniczym czerwonym sztandarem. Tego bł ę du nie popeł nia pan burmistrz Maciaruk. Powiadają, ż e zakazał ogrodnikowi Ś widerskiemu hodować czerwone tulipany; podobno są znakiem rozpoznawczym dla utajonych komuchó w. Czujesz ewangeliczną ż yczliwoś ć wobec bliź niego, a typek wetkną ł tulipana w butonierkę i twoja ż yczliwoś ć okazuje się ź le ulokowana. Albo zapraszasz ł otra na imieniny, a ó w przynosi pani domu cał y bukiet trefnych kwiató w. Jak powinna nieszczę sna zachować się wobec oczywistej prowokacji? Wezwać policję, czy szepną ć konspiracyjnie: Proletariusze wszystkich krajó w, ł ą czcie się! Ot, dylemat towarzyski.

- Mogę sobie wyobrazić sytuacje jeszcze groź niejsze. Podrywa cię dziewczyna, któ ra poczuł a nieodpartą wolę boż ą Dajesz się zacią gną ć do ł ó ż ka, się gasz gdzie wzrok nie się ga, a tu majtasy mienią się czerwienią. Katolik - patriota salwował by się zapewne ucieczką, lecz przecię tny rodak? Popeł nia czyn nierzą dny z kuciapką bezboż ną, pogrą ż ają c się w puł apce antykoncepcyjnej; grzeszy przeciw Stwó rcy i senatowi Rzeczypospolitej w ogó lnoś ci, a posł owi Niesioł owskiemu w szczegó lnoś ci.

- Przyznasz, zacny pedagogu, ż e historia ż ywi się plagiatami. Nowa wł adza najpierw zwalcza symbole starej - portrety pomniki, nazwy - potem tę pi faktycznych lub domniemanych aktywistó w dawnego reż imu, wreszcie zaczyna wyszukiwać wrogó w we wł asnych szeregach. Wó wczas skł ó cone i zastraszone pospó lstwo jednoczy się podnoszą c bunt, wł adzę obejmują kolejna ekipa i rusza ś ladem obalonej sił y. Ta koł omyjka trwa od zarania dziejó w, nie powinniś my wię c zał amywać rą k. Panta rei. A diabeł ka zrobimy czerwoniuś kiego, jak sobie ż yczy jego proboszczowska wielebnoś ć. Odnoszę wraż enie, ż e pan, panie Piotrze, nie darzy nadmiernym szacunkiem księ dza Pyrko?

- Nie cierpię fanatykó w.

- A ja podziwiam go za zdumiewają cą wszechstronnoś ć. Jest gorliwym urzę dnikiem Pana Boga, to raz. Weryfikuje, któ re osoby mogą zajmować funkcje publiczne, a dla któ rych dobrodziejstwa demokracji pozostaną niedostę pne, to dwa. Odpuszcza grzechy parafianom, a trzydę bianie do cnotliwych nie należ ą - dzieł o iś cie syzyfowe, to trzy. Dba o moralnoś ć zwalczają c prezerwatywy, usuwanie cią ż y, stosunki przerywane i wszelkie podobne postkomunistyczne zboczenia, to cztery. Odkrył w sobie powoł anie mecenasa sztuki i umie je dialektycznie ł ą czyć z obowią zkami cenzora, to pię ć. Kapł an-omnibus.

Snują c swoje dywagacje, malarz ani na moment nie przerwał pracy, pę dzel uwijał się gorliwie a diabeł materializował się za kulomiotem, wymierzonym w bohaterskiego księ dza Skorupkę. Wredna gę ba, zwień czona rogami, wyraż ał a ekstatyczną radoś ć, ż e klecha zostanie ustrzelony.

- Jakż e tu nie podziwiać ludowej mą droś ci - zauważ ył Piotr - któ ra kazał a przyprawić czartu kopyta tylko na koń czynach dolnych, a gó rne opatrzeć szponami. Kopytem nie mó gł by nacisną ć spustu.

- Sł usznie. Wskutek niewł aś ciwego doboru detalu anatomicznego stracił by naró d szansę na pozyskanie kolejnego ś wię tego, jestem bowiem przekonany, iż nasz bohater zostanie beatyfikowany podczas nastę pnego nawiedzenia ojczyzny przez Starszego Pana z Watykanu, jak mawia mnich Hiacynt.

Do holu wkroczył a pani dyrektor Czos-Pał ubicka. Podczas uniwersyteckich studió w dał a się poznać jako wytrwał y parazytolog i odtą d na otaczają cych ją ludzi spoglą dał a niby na okazy, dają ce się jednoznacznie skodyfikować, spreparować i utrwalić w odpowiedniej gablocie pod wł aś ciwym numerem katalogowym. Wywodził a się z podlaskiej szlachty szaraczkowej, z czego był a ró wnie dumna jak z dyplomu. Mawiał a: ,, my, arystokraci... ” albo „my, inteligenci... ” albo „my, kombatanci... ” To ostatnie okreś lenie sł usznie jej przysł ugiwał o, gdyż przed wprowadzeniem stanu wojennego zdą ż ył a uczestniczyć w jednym zebraniu „Solidarnoś ci” a po obję ciu wł adzy przez dawną opozycję, na jej stanowcze ż ą danie, kurator wyrzucił ze szkoł y Piotrowską. Uzasadnienie napisał a osobiś cie:

Nomenklaturowa dyrektor Piotrowską utracił a społ eczne zaufanie jako osoba doszczę tu zdemoralizowana i destrukcyjny element postkomunistyczny. Przeprowadził a nadanie naszej szkole imienia kró la ś wię tobó jcy. Zdefraudowala społ eczne pienią dze zamawiają c malowidł o ś cienne, zakł amują ce prawdę historyczną. Szerzył a kult bezboż nika Ateusza i stosują c presję psychiczną wciskał a dziatwie do rą k paszkwil pod heretyckim tytuł em „Jak czł owiek stworzył Boga”. Szerzył a powszechne zgorszenie, ż yją c w grzesznym konkubinacie z miejscowym weterynarzem. Jako filar reż imowej indoktrynacji w Trzy-dę bach, powinna zostać pozbawiona wpł ywu na edukację mł odego pokolenia wyzwolonej demokratycznej Polski.

Oczywiś cie najbardziej kompetentna osoba z grona pedagogicznego - to znaczy ona sama - zaję ł a dyrektorski fotel i zabrał a się do nieodzownych reform. Wprowadził a naukę religii, z biblioteki usunę ł a ksią ż ki bezboż ne i przeż arte socjalizmem, starania o zmianę patrona szkoł y zbliż ał y się do szczę ś liwego zakoń czenia. W chwilach wolnych od kierowniczych obowią zkó w uczył a biologii. Mł odzież nazywał a ją zł oś liwie Ł ysą Pał ą. Ł ysą, ponieważ za sprawą wady genetycznej od urodzenia pozbawiona był a owł osienia i musiał a nosić perukę. Pał ą, gdyż figura pani owo narzę dzie przypominał a: do pasa szczupł a, a poniż ej kula imponują cych rozmiaró w na rachitycznych nó ż kach.

- Artysta skoro ś wit przy pracy - powiedział a zatrzymują c się przy rusztowaniu. - Pochwalam. Terminu dotrzymamy?

- Nie rzucam sł ó w na wiatr, szanowna pani.

- A koledze Ś liwie dzieł o się podoba?

- Hm. Interesują ca kompozycja. Z metafizycznym akcentem w ś rodku.

- I o to chodził o! Ksią dz proboszcz bę dzie zachwycony. My, inteligenci...

Dzwonek brutalnie przerwał Czos-Pał ubickiej w pó ł zdania i Piotr się nie dowiedział, z czego inteligenci ucieszą się bardziej z malunku, czy też z zachwytu kapł ana. Poszedł na lekcję.

W szkole był y trzy ó sme klasy. Ponieważ czę ś ć rodzicó w nie wyraził a zgody na lekcje religii, Piotr zaproponował, by mł odocianych niedowiarkó w i innowiercó w zgromadzić razem w klasie C, co pozwoli unikną ć zbę dnych konfliktó w. Dyrektorka wyraził a zgodę, rozwią zanie wydał o jej się szczę ś liwe. Opieki nem tej klasy został Ś liwa. Wkró tce zorientował się, ż e proc niewierzą cych otrzymał w spadku takż e protestantó w, prawe sł awnych, ś wiadkó w Jehowy, nawet buddystę i mahometanina. Wszelkie problemy zatrą cają ce o religię, musiał wię c omawiać w duchu ekumenicznym, to znaczy, ż e każ dy moż e modlić się po swojemu lecz powinien uszanować wyznanie drugiego W obliczu Boga nie ma religii lepszej lub gorszej, jak nie narodu wybranego i narodó w podrzę dniejszych. Ró wnież ateiś ci zasł ugują na szacunek, bo każ dy ma wolną wolę, wierzyć lub nie, narzucanie jakiejkolwiek doktryny jest ograniczaniem wolnoś ci osobistej. Bę dę ich uczył tolerancji - postanowił - moż e coś z mojej gadaniny zostanie w tych pię tnastoletnich mó zgownicach...

- Moi drodzy - powiedział do ucznió w - szkoł a ma was przyzwyczajać do samodzielnego myś lenia. Sprawiedliwa ocena ludzkich postaw i faktó w bywa trudna, lecz musicie pró bować tej sztuki. Dlatego, zamiast omawiać czwarte nawiedzenie kraju przez Starszego Pana z Watykanu, czego domaga się program - popeł nicie dziś wypracowanie.

Napisał kredą na tablicy: „Diabeł ubrał ornat i ogonem na mszę dzwoni”. „Modli się pod figurą, a diabł a ma za skó rą ”. „Pali diabł u ś wieczkę, a Bogu ogarek”.

- Oto trzy staropolskie przysł owia. Temat brzmi: Jakich postaw, jakich cech charakteru one dotyczą? Moż ecie podać przykł ady z ż ycia. Proszę teraz wył oż yć zeszyty i do roboty!

Zamyś lił się. Do szkoł y dotarł y nowe podrę czniki i rozbawił y nauczycieli. Autorzy, nawiedzeni duchem kombatancko-apostolskim, liczyli widocznie na totalną amnezję społ eczeń stwa. Historia wspó ł czesna zaczynał a się od skoku Lecha Wał ę sy przez pł ot Stoczni Gdań skiej, a w cał ym powojennym 45-leciu nie zdarzył o się nic godnego uwagi. Nie odbudowano miast, nie zasiedlono Ziem Zachodnich, ludzie nie wprowadzali się do nowych mieszkań, a dla dwó ch pokoleń nie stworzono ż adnych miejsc pracy. Nę dza, smró d i ubó stwo oraz komunistyczne zniewolenie. I oczywiś cie prześ ladowania Koś cioł a, któ ry musiał dział ać w podziemiu. Jaki cud sprawił, ż e wyrosł o wó wczas pó ł tora tysią ca nowych ś wią tyń, tego podrę cznikowi spece nie starali się wyjaś nić.

Indoktrynacja wdarł a się nawet do matematyki. Wyruszył y trzy pielgrzymki do Czę stochowy: z Warszawy grupa twó rcó w podą ż a na kolanach, z Krakowa zespó ł neofitó w na rowerach, z Gdań ska wycieczka księ ż y w mercedesach. Oblicz, kiedy pą tnicy musieli wyruszyć, by dotrzeć ró wnocześ nie na odnowienie ś lubó w jasnogó rskich przez Prezydenta Rzeczypospolitej. Mł odsi uczniowie zadania mają ł atwiejsze: W Polsce 99, 999 procent ludnoś ci to katolicy. Ilu mamy innowiercó w i niedowiarkó w, jeś li wiadomo, ż e na jeden procent ludnoś ci przypada czterysta tysię cy osó b.

Z literatury polskiej nie został y nawet strzę py. Wyrzucono wszystkich pisarzy niekatolickich i wolnomyś licieli, epoki Odrodzenia i Oś wiecenia przestał y istnieć. Dziurę zapchano Pismem Ś wię tym, ż yciorysami Ojcó w Koś cioł a i kolekcją encyklik papieskich. Z autoró w wspó ł czesnych ocaleli Gombrowicz, Lem, Mrozek i Mił osz. Już po wydrukowaniu podrę cznika noblista Mił osz wypowiedział się niebacznie przeciw ustawie antyaborcyjnej; za jednym zamachem przestał być autorytetem moralnym i wybitnym pisarzem, a stado dotychczasowych jego chwalcó w prześ cigał o się w pomniejszaniu wielkoś ci swego idola. Przezorny wydawca zdą ż ył nakleić przy jego nazwisku karteluszek z donosem: Ministerstwo Edukacji zobowią zuje nauczycieli do nieomawiania kontrowersyjnych poglą dó w tego autora. Poezję reprezentował y teksty z Festiwalu Piosenki Prawdziwej, któ rych patriotyzm objawiał się czę stochowskimi rymami oraz kilkanaś cie wierszy znanych ongiś poetó w, obecnie nawró conych na wiarę prawdziwą. Odmieniali przez wszystkie przypadki Pana Boga i z gorliwoś cią ś redniowiecznych biczownikó w kajali się za grzechy, popeł nione w swym poprzednim komuchowatym wcieleniu.

Podczas przerwy przejrzał zeszyty. Uczniowie pisali o obł udzie, zakł amaniu, dwulicowoś ci, konkretó w jednakż e brakował o. Poza jednym wyją tkiem - Krystyna Rak doś ć zł oś liwie scharakteryzował a dział acza Bukowskiego i dyrektora Kajdy-ra, doł oż ył a też proboszczowi. Pomyś lał, ż e dziewczyna powtarza poglą dy ojca; wypracowanie był o napisane ze swadą i postawił pią tkę. Odszukał autorkę.

- Krysiu, mogł abyś nauczyć się wiersza? Parę zwrotek ł atwe.

- Na lekcję?

- Nie. Wyrecytujesz podczas uroczystoś ci szkolnej. Odsł onię cie obrazu i nadanie nowego patrona. Za tydzień.

- W ciemno nic nie obiecuję.

- Racja. Oto wybó r poezji Jana Kasprowicza, wiersz zaznaczył em na stronie 233. Przeczytaj, jutro dasz mi odpowiedź

Nazajutrz Krysia zwró cił a ksią ż kę.

- Ł adne. Już się nauczył am. Powiedzieć?

- Proszę.

Wyglą dał a na dwanaś cie lat - szczuplutka, okulary, warkoczyki, doł ki w policzkach - lecz spojrzenie miał a dorosł e osoby i recytował a wspaniale.

- Ależ ś wietna dykcja! - pochwalił.

- Bo tekst mi odpowiada. Bę dzie rozró ba?

- Czemu ma być rozró ba?

- Niektó rzy wezmą sł owa poety do siebie.

- Mam nadzieję! - roześ miał się, a Rakó wna zawtó rował a sopranikiem.

Uroczystoś ć nadania szkole imienia księ dza Skorupki otrzymał a wspaniał ą oprawę. Przybyli przedstawiciele wł adz wojewó dzkich z biskupem na czele, delegacje partii politycznych i zwią zkó w zawodowych oraz wszystkie osoby, reprezentują ce demokratyczne organa w Trzydę bach. Zjawił się poczet sztandarowy kombatantó w, witany gorą cymi oklaskami. Chorą giew

dź wigał a z wysił kiem babcia Pikulak, w jej to bowiem publicznym szalecie mieś cił się podczas ponurej nocy stanu wojennego punkt kontaktowy konspiry.

Aplauz towarzyszył ró wnież pojawieniu się dział acz Bukowskiego. Podtrzymywany przez dwó ch wspó ł kombatantó w kroczył wolno, cierpienie wykrzywił o mu rysy, lecz gł owę nió sł dumnie, ś wiadom swego znaczenia. W okolicy lewego uda, na ramieniu i mię dzy ż ebrami miał wycię te w odzież y okrą gł e otwory, przesł onię te przejrzystą folią, przez któ re widać był o siniaki, uczynione ongiś pał ką kaprala. Przed każ dym publicznym wystą pieniem odś wież ał je fioletową pomadką do warg, aby jego poś wię cenie dla sprawy objawił o się w peł nej krasie.

Dzieł o Artysty zajmował o cał ą ś cianę holu; okrywał y je trzy prześ cieradł a, obcią ż one szarfami w barwach papieskich lub narodowych. Biskup, mę ż czyzna krzepki, o peł nym obliczu, energicznych ruchach, zł apał szarfę watykań ską w prawicę a polską w lewicę i targną ł stanowczo. Spod ś rodkowego prześ cieradł a wył onił się diabeł przy kulomiocie, a gromkie „och! ” wyrwał o się z piersi widzó w. Burmistrzowi Maciarukowi przypadł o prawe skrzydł o; wahał się chwilę nie wiedzą c, szarpną ć -li za biał o-ż ó ł tą najpierw czy raczej za biał o-czerwoną? Gdy mę ska decyzja w nim dojrzał a, zebrał obie szarfy w dł oni i na tych-miast wykonał gest oczekiwany. Ukazał się bohaterski ksią dz Skorupka, mierzą cy krzyż em w bestię na taczance; powitano go szmerem podziwu. Teraz do lewego skrzydł a przystą pił Bukowski. Chwiał się lekko i w ż aden sposó b nie mó gł upolować szarfy, uciekał a jak ż ywa. Podskoczyli adiutanci ś wiadomi, iż mę czennik podziemia zwykł rankiem ł ykać coś kolwiek dla kuraż u, wskutek czego refleks miał przytę piony. Wcisnę li mu wstę gi do garś ci i oczom zebranych mogł o się ukazać pole bitwy w peł nej grozie.

Zaraz też ksią dz Pyrko chciał ruszyć z kropidł em, lecz Artysta przytrzymał go za sutannę. Rozpromieniony jak dziewica; po akcie inicjacji, bo honorarium już otrzymał godziwe i bez podatku, szepną ł kapł anowi do ucha:

- Diabeł ka oszczę dź, proboszczuniu. Nie cierpi wody Ś wię conej. Gotó w z przeraż enia czmychną ć do piekieł i pozostanie biał a plama na ojczystych dziejach...

Ż achną ł się ksią dz Pyrko na taką poufał oś ć, ś wiadom wszakż e przykrego doś wiadczenia z sikawką, dział ał ostroż nie: Ś wię cił raczej marginesy. Chó r koś cielny odś piewał Gaude Mater Poloniae, po czym zebrani przeszli do auli, udekorowanej herbem papieskim i orł em koronowanym, by wysł uchać okolicznoś ciowych przemó wień.

- Ojczyzna nasza wró cił a na Koś cioł a ł ono - zaczą ł jego ekscelencja ksią dz biskup - i ś ciele się jako ugó r nie plewiony u stó p Matki Boż ej. Przed nami dzieł o zaiste tytaniczne! Musimy wspó lnymi sił ami, duchowień stwa i pedagogó w, wykarczować chwasty ateizmu marksistowskiego, owej doktryny szatań skiej, narzuconej katolickiemu narodowi. Szkoł a w Trzydę bach, obierają c dziś za patrona sł ugę Pań skiego, Skorupkę, otrzymuje godny wzó r do naś ladowania, wzó r obywatela i duchowego przewodnika. Zasł uga to tutejszego pasterza, księ dza Pyrko, któ rego niniejszym podnosimy do godnoś ci kanonika, oraz bogobojnej pani dyrektor Czos-Pał ubickiej, któ rej w imieniu wojewody mam zaszczyt przekazać okolicznoś ciową premię.

Wrę czył kopertę Ł ysej Pale, ta zaś z wł aś ciwym respektem ucał ował a dł oń hierarchy i wró cił a na miejsce rozradowana. Chó r zaintonował Te Deum laudamus, a nastę pnie na mó wnicę wstą pił kanonik Pyrko.

- Jakż e nie wspomnieć okrutnego czasu, gdy tutejsza społ ecznoś ć pod wodzą nieodż ał owanej pamię ci księ dza Macią ga rzucił a wyzwanie bezboż nej wł adzy, zawieszają c krzyż e w klasach? Dziś walka naó wczas zapoczą tkowana ś wię ci triumf! Ojczyzna nasza wyzwolona wzlatuje ku tronowi Najwyż szego, a kapł ani mogą peł nym gł osem wieś cić dobrą nowinę...

W tym duchu rozwodził się pó ł godziny, obdarzają c ojczyznę ró ż nymi a zawsze wzniosł ymi przymiotnikami. Zakoń czył litanią nazwisk zasł uż onych bojownikó w o wiarę i wolnoś ć, z Maciarukiern, Kajdyrem, Bukowskim i babcią Pikulak na czele. Burmistrz poczuł się zobligowany do odczytania z kartki manifestu.

- Niech mi bę dzie wolno zł oż yć na rę ce czcigodnego księ dza biskupa uroczyste ś lubowanie. My, demokratyczna wł adza demokratycznej ojczyzny, demokratycznie powoł ana i rzą dzą ca w interesie demokracji, ś wiadomi naszych rzymsko-katolickich patriotycznych korzeni, przyrzekamy walczyć do ostatniego tchu z przeż ytkami komunizmu i jego podstę pnymi orę downikami. Oddają c ojczyznę w niewolę Najś wię tszej Pannie Marii, a rzą d dusz powierzają c episkopatowi, wypeł niać bę dziemy niezł omnie nauki Koś cioł a ku wię kszej chwale Pana naszego i umocnieniu ojczyzny...

Dalej był a mowa o zagroż eniach, wrogach i walce z sił ami zł a, zaostrzają cej się w miarę postę pu demokracji. Piotr Ś liwa z trudem utrzymywał powagę sł yszą c, jak Maciaruk cytuje na przemian myś li Jana Pawł a II i Josipa Wisarionowiczaj chwali kapitalizm lecz pomstuje na bezrobocie, gromi socjalizm ale chce chronić uboż eją ce społ eczeń stwo. Mę tlik poję ciowy legł u podstaw poglą dó w rodzą cej się elity. Nowomowę partyjną zastą pił a wprawdzie koś cielna, lecz konstrukcja wywodó w pozostał a bez zmian.

Zaczą ł w myś lach odtwarzać kalkę burmistrza. „My, ludowa wł adza socjalistycznej ojczyzny, powoł ana przez lud i rzą dzą ca w interesie ludu, ś wiadomi naszych proletariackich patriotycznych korzeni, przyrzekamy walczyć do ostatniego tchu z przeż ytkami kapitalizmu i jego podstę pnymi orę downikami. Oddają c ojczyznę pod opiekę wielkiego Zwią zku Radzieckiego, a rzą d powierzają c Komitetowi Centralnemu, wypeł niać bę dziemy niezł omnie nauki marksizmu-leninizmu ku wię kszej chwale wodza mię dzynarodowego proletariatu, Jó zefa Stalina”. I tak dalej.

Pani dyrektor zapowiedział a czę ś ć artystyczną imprezy. Po odtań czeniu krakowiaka i wykonaniu wią zanki pieś ni ludowych przez szkolne zespoł y, wystą pił a Krysia Rak. Biał a bluzeczka, czarna spó dniczka, na warkoczykach czerwone kokardy. Dygnę ł a wdzię cznie: Jan Kasprowicz, utwó r z „Księ gi ubogich”.

Rzadko na moich wargach - niech dziś to warga ma wyzna

Jawi się krwią przepojony, najdroż szy wyraz: Ojczyzna.

Widział em, jak się na rynkach gromadzą kupczykowie

Licytują cy się wzajem, kto Ją najgł oś niej wypowie.

Widział em, jak mię dzy ludź mi ten się urzą dza najtaniej

Jak poklask zdobywa i rentę, kto krzyczy, iż ż yje dla Niej

Widział em, jak do Jej kolan - wstrę t dotą d serce me czuje -

Z pokł onem się cisną i radą najpospolitsi szuje.

Krysia dyskretnie gestykulował a, akcentują c waż niejsze frazy. Przy ostatnim zwrocie jednakż e machnę ł a dł onią szeroko, jakby chciał a sł owami poety napię tnować każ dego z prominentó w, siedzą cych w pierwszym rzę dzie.

Widział em rozliczne tł umy z pustą, leniwą duszą,

Jak dź wię kiem orkiestry ś wią tecznej resztki sumienia gł uszą

Sztandary i proporczyki, przemowy i procesyje,

Oto jest treś ć Majestatu, któ ry w niewielu ż yje.

Wię c się nie dziwcie - ktoś choć milczkiem slusznoś ć mi przyzna

Ż e na mych wargach tak rzadko jawi się wyraz: Ojczyzna.

Dygnę ł a i wś ró d oklaskó w zeszł a ze sceny. W pierwszymi rzę dzie, demonstracyjnie, bił brawo tylko Artysta. Powstawszy walił w dł onie aż huczał o i pokrzykiwał:

- Brawo, panienko, brawissimo! Wspó lnym odś piewaniem My chcemy Boga i hymnu narodowego zakoń czył a się czę ś ć artystyczna podniosł ej uroczystoś ci. Oficjalni goś cie wraz z pedagogami udali się do pokoju nauczycielskiego na skromny poczę stunek: ciasto domowego wypieku, lampka wina, pepsi. Biskup wymó wił się pilnymi obowią zkami, a na odchodnym raczył zauważ yć:

- Impreza zaiste wzruszają ca. I podniosł a. Szkodą tylko, ż e atmosferę zepsuł a owa rymowanka, spł odzona pió rem bezboż nika. Ubolewam...

- Kasprowicz w wieku dojrzał ym nawró cił się - sprostował Piotr, gdy za dostojnikiem zamknę ł y się drzwi.

- Ale pan nam pasztet upichcił - rozindyczył a się dyrektorka - jego eminencja poczuł się dotknię ty! Kim w ogó le jest

ten, poż al się Boż e, poeta? Należ y do naszych wolnoś ciowych pisarzy czy do postkomunistycznego zwią zku literató w?

- Nie musiał dokonywać wyboru, zmarł w roku 1926. Wielkopolanin, zaliczany do wybitnych poetó w okresu mię dzywojennego. Był mię dzy innymi profesorem i rektorem Uniwersytetu Lwowskiego.

- Zwymyś lał patriotó w. Symbole narodowe zadrą w oku mu utkwił y. Nasze sztandary i procesje...

- Pan Ś liwa nader uproś cił ż yciorys swego ulubionego autora - rzekł sarkastycznie proboszcz. - Był Kasprowicz socjalistą i niedowiarkiem, to fakt. Gdy w roku 1914 wł adze austriackie uwię ził y Lenina w Nowym Targu, interweniował na rzecz jego zwolnienia. Niestety skutecznie, przyczyniają c się w ten sposó b do rozpę tania ruchawki bolszewickiej.

- Na pewno Ż yd - zawyrokował Bukowski - Icek Kasp-rower. Przechrzcił się i spolszczył nazwisko.

- Niemiec - orzekł Kajdyr - przypuszczam, ż e pisał się Johann von Kasprowitsch.

- Ani to, ani tamto - rozstrzygną ł Maciaruk. - Rusek. Wania Kaspró w. Tylko Ruska mogł o draż nić umił owanie ojczyzny, tak charakterystyczne dla Polakó w. Zaangaż ować się w obronie wroga ludzkoś ci, Lenina, czy moż e być wymowniejszy dowó d degrengolady moralnej?

Mijał a wł aś nie 65 rocznica ś mierci Jana Kasprowicza a nieszczę ś nik w Trzydę bach został jednoznacznie sklasyfikowany jako element narodowo obcy, ideologicznie wsteczny, moralnie odraż ają cy. Sztuki tej dokonano bez znajomoś ci twó rczoś ci skryby, któ ra przecież mieś ci się w kilku pę katych tomiskach. Polonista Piotr otrzymał sł uż bową naganę z wpisaniem do akt „za lekkomyś lny dobó r literatury, nie posiadają cej aprobaty wł adz duchownych”. Opinii Artysty nie uwzglę dniono; wyprowadzony z ró wnowagi malarz skomentował sprawę z wł aś ciwą mu nonszalacją:

- A mnie gó wno obchodzi, jak mać go rodził a i w któ rej parafii go chrzczono. Albo jest utalentowanym poetą (co został o zademonstrowane), albo grafomanem. Wszelkie inne kryteria są wzię te z sufitu i niniejszym je unieważ niam!

Co rzekł szy nał oż ył beret i pelerynę, ostentacyjnie osierocają c ciasto domowego wypieku i lampkę wina, zresztą podł ego gatunku.




  

© helpiks.su При использовании или копировании материалов прямая ссылка на сайт обязательна.